wtorek, 11 lutego 2014

000: Prolog

Drgnęłam, kiedy mocniej złapał moje biodra, przyciskając mnie do ceglanej ściany.
-K...kim jesteś?- wykrztusiłam. Uścisk na mojej talii zacieśnił się zwiększając ból. Kim on był? Co on mi robił?
Zachichotał głębokim głosem.- Mógłbym powiedzieć tyle rzeczy...- mój napastnik pochylił się, jego gorący oddech łaskotał moje ucho.- Twoim najgorszym koszmarem, całym tym gównem, bla, bla, bla, bla, bla...- mogłam poczuć jego policzek na swoim, miał nienormalną temperaturę, był lodowaty.
-Czego ode mnie chcesz?- krzyknęłam do niego. Mogłam wymienić tylko kilka jego cech wyglądu. Kręcone włosy. Krwistoczerwone oczy, jasne i przerażające. Zwykłe kły były zastąpione ostrymi, wyglądały jakby mogły przeciąć wszystko, co stanie na ich drodze.
Jego palce gładziły moją szyję, krążąc w tym samym miejscu, ciągle na nowo.
-Nie martw się, kochanie. Niczego nie poczujesz.
Ludzko wyglądające stworzenie otworzyło swoje usta i obniżyło je na moją szyję. Mogłam poczuć jego zęby ocierające się o moją żyłę szyjną.
-Proszę, nie rób tego!- powiedziałam głośno, wystarczająco głośno, żeby go zaskoczyć.
Zaśmiał się i cofnął. Mogłam teraz zobaczyć jego twarz, mimo ciemnej alejki, w której byliśmy ukryci. On był... Nie wiem, jak to opisać. Piękny. Był piękny.
-Ale muszę.- chodził w tę i z powrotem przede mną.
Uśmiechnęłam się, bo mogłam zauważyć moją szansę na ucieczkę.
-Ludzie zawsze to mówią. "Kim jesteś", "Czemu to robisz", "Proszę, nie zabijaj mnie".
Mój napastnik stał twarzą do końca alejki. Spojrzałam w drugą stronę, światła ulicy jasno błyszczały, a bicie mojego serca przyspieszyło, kiedy biegłam sprintem w kierunku drogi.
Odetchnęłam z ulgą, gdy dotarłam na chodnik.
Nagle, nieśmiertelny wylądował naprzeciw mnie, a ja wypuściłam z siebie przeszywający krzyk, kiedy się do mnie zbliżał.
-I zawsze próbują uciec.- kontynuował. Tym razem nie ryzykował, złapał mnie agresywnie, tonąc zębami w mojej szyi.
Przesunęłam swoje ręce na jego ramiona, próbując go odepchnąć, ale był zbyt silny. Skomlenie opuściło moje usta, kiedy zaczęłam odczuwać zawroty głowy.
Moje kolana się poddały i upadłam w ramiona istoty.


__________________________________


Przepraszam za wszystko, czego nie umiałam przetłumaczyć. Było chyba kilka takich rzeczy, szczerze nie pamiętam, pisałam to kilka dni temu. Ale jestem pewna, że pominięcie ich nie zmieniło sensu treści. Mam nadzieję, że jednak Wam się spodobało.
JEŚLI MACIE UWAGI, POPRAWKI - SERDECZNIE PROSZĘ JE WYGŁOSIĆ :)

1 komentarz: