sobota, 3 maja 2014

008: Ucieczka, część 1.

Odepchnęłam go, pokonując szybko schody.- Pieprz się!- krzyknęłam w odwecie.
-Oh, wiem że tego chcesz!- zawołał.
Wstrzymałam ruchy i spojrzałam na niego.- Nigdy.- powiedziałam chłodno. Ugh, nie mogli być bardziej irytujący. Dlaczego nie chcieli mnie wypuścić? Nienawidziłam płomiennie każdego z nich. Potrzebowałam się stąd wydostać.
Weszłam do obskurnego pokoju i zamknęłam ciężkie drzwi za sobą. Byłam zmęczona tym wampirzym gównem i potrzebowałam planu ucieczki.
Będąc szczerą, nie byli zbyt dobrymi porywaczami, pozwalali mi wałęsać się po całym domu, jak mi się podobało. I to się na nich odbije.
Odchyliłam się do tyłu i pozwoliłam głowie delikatnie oprzeć się na ścianie. Zagryzłam wargę i zaczęłam intensywnie myśleć.
Mogłabym... wykmnąć się tylnymi drzwiami? Nie, łatwo by mnie złapali. Muszę ich spowolnić. Ale w tym rzecz, jak spowalnia się wampiry?
Byłam zaskoczona, kiedy Zayn wszedł w moje pole widzenia.- Hey Bailey.- powiedział, siadając obok mnie.
-Co tu robisz?- warknęłam. Mówiłam to raz, powiem raz jeszcze, nie chciałam żadnych wampirów wokół mnie.
-Rozmawiam z tobą.- wzruszył ramionami.
Przewróciłam oczami.- Już nie, naprawdę wolałabym zostać sama!
Zayn tylko się do mnie uśmiechnął. Wiedział, że mnie denerwował i uważał, że to zabawne.- Więc...
-Więc wyjdź!- krzyknęłam na niego, wskazując na drzwi.- Doświadczyłam więcej niż wystarczająco waszego wampiryzmu! Jedyne, czego chcę, to wrócić do domu, ale mi nie pozwalacie!
-Dobra. Rozumiem, że moje towarzystwo nie jest mile widziane!- powiedział elegancko akcentując każde słowo. Odwrócił się i zostawił mnie w pomieszczeniu samą.
Westchnęłam z ulgą i ścisnęłam grzbiet mojego nosa. "Boże, muszę się stąd wydostać."- wróciłam myślami do każdego filmu o wampirach, który widziałam. W "Zmierzchu" zabijało się je ogniem, albo odrywając ich głowy. W "Pamiętnikach Wampirów" trzeba było wbić drewniany kołek w ich serce. Dużo mitów i legend mówi, że można zabić je srebrem i światłem.
Ale... jeśli naprawdę chciałam ich spowolnić... mogłam wykorzystać to wszystko!
Krzywy uśmieszek pojawił się na mojej twarzy. Wstałam powoli, podchodząc do drzwi. Rozejrzałam się, ale nikogo nie było. Zayn musiał zejść po schodach.
Stawiałam kroki na schodach, aż nie zeszłam na sam dół. Cała piątka siedziała na wielkiej kanapie, oglądając telewizję. Nie zobaczyli mnie, jeszcze.
Niall jęknął dramatycznie, co sprawiło, że zadrżałam, ale kontynuowałam stawianie małych kroków w kierunku kuchni.
Po dostaniu się do miejsca docelowego, skierowałam się od razu w stronę szafek. Sprawdziłam każdą z nich i w końcu znalazłam tą odpowiednią.
Uśmiechając się, wyciągnęłam z niej długi, ostry nóż.
Uspokoiłam trochę swój chód, kiedy stanęłam przed oknami, odsuwając wszystkie zasunięte firanki. Mój plan był prawie kompletny, pozostawała tylko jedna rzecz.
Przekręciłam kurek od gazu, rozkręcając go na całość. Wzięłam patelnię i położyłam ją na palniku. Przygryzłam wargę i cofnęłam się chichocząc, kiedy zwinęłam w kulkę papierowy ręcznik i wrzuciłam na, teraz rozgrzaną do czerwoności, patelnię i patrzyłam, jak ginie w płomieniach.
Zaczęły robić się coraz wyższe, i wpełzły na firankę ponad sobą, ich języki dotykały materiału i pięły się w górę.
Złapałam nóż i wsadziłam go do kieszeni swetra Harry'ego. Czas na moją aktorską twarz.- Pomocy!- wbiegłam do pokoju gościnnego i zaczęłam udawać panikę.- Pomóżcie, ogień! Tam się pali! Pomocy!- krzyczałam.
Wyglądali na zszokowanych, ale szybko wstali i pobiegli w stronę kuchni.

_________________________________________________________
Przepraszam za podzielenie go na części, ale ostatnie dni były dla mnie ciężkie. Druga część jutro :)

1 komentarz:

  1. Oooooo jak dobrze ze następna będzie jutro będzie co czytać :3. Świetny rozdział <3 mało Harrego :(

    OdpowiedzUsuń