piątek, 14 marca 2014

005: Przerażasz mnie...

Niezręcznie usiedliśmy na kanapie, nie ruszając się, ani nie mówiąc.Na zewnątrz było dość ciemno, jedyne światło widoczne w dużym salonie pochodziło od księżyca na dworze.
Harry zaczynał być niespokojny, zauważałam to. Kręcił się i wiercił przesuwając się w drugi koniec kanapy, jak najdalej ode mnie.- Za chwilę powinni wrócić...- mruknął.
Spojrzałam na niego dziwnie.- Harry, wszystko okej? -zapytałam go.
Wypuścił z siebie wzburzony krzyk, zanim nie zniknął na schodach w wampirzej szybkości.- Harry!- wstałam i podążyłam za nim. Moje stopy zabrały mnie w górę schodów, mogłam zobaczyć jedynie kilka stopni przed sobą, pozostałe zostały przysłonięte ciemnością. To był jakiś chory żart? Bo jeśli tak, wybiłabym kły wszystkim chłopakom.- Harry?- zawołałam jeszcze raz, zniżając głos do szeptu. Przesuwałam się naprzód, wchodząc na następny stopień.
Na górze schodów, w holu naprzeciwko, znowu było czarno jak smoła. Przełknęłam gulę, która zalegała mi w gardle i zmusiłam się do wspięcia na ostatni stopień.- Ha... Harry...- pozwoliłam jego imieniu ucichnąć, kiedy przesuwałam się głębiej w ciemność.- Przerażasz mnie...
-Powinnaś była zostać na dole.- warknął głos za mną.
Mój żołądek zawiązał się w supeł i zaczęłam drżeć, ale tak przestraszona jak byłam, zdobyłam się na powolne odwrócenie się. Spojrzałam na niego ze strachem w oczach.
Nagle zostałam agresywnie przyciśnięta do ściany. Krzyk dezorientacji opuścił moje gardło. Spojrzałam w jego czerwone oczy, wyglądały tak martwo, ale też krucho zarazem, jeśli w ogóle było to możliwe. Jednak pojawiło się coś gdzieś głęboko w dole mojego brzucha, to było to samo uczucie którego doznałam w nocy poznania Harry'ego, tylko... O wiele, wiele silniejsze.
-Co... co się z tobą dzieje?- przygniótł mnie do ściany za biodra, jego duże ręce naciskały na skórę tam. Ale, co dziwne, nie chciałam żeby je zabierał. Jego ciepłe palce wyczuły moje kości biodrowe, popychając je do tyłu. Wierciłam się pod jego dotykiem.
-Pachniesz tak dobrze...- wyszeptał w moją szyję.- Chcę po prostu wypić całą krew z twoich żył.- dreszcze przeszły mnie po plecach, zagryzłam wargę, żeby nie wypuścić jęku, który tak bardzo chciał się wydostać na dźwięk jego głębokiego głosu. Strach zjadający mnie kilka sekund temu, został zmyty i zastąpiony całkowicie żądzą i potrzebą.
-Więc to zrób.- powiedziałam odważnie, patrząc w jego oszalałe oczy. Czy to dziwne, że nie byłam przerażona? Jedyne, o czym mogłam myśleć, to dłonie na mojej talii, usta na szyi.
-Nie mogę...- odsunął się, nie przytrzymując mnie dłużej przy ścianie.
Rozczarowana, odpowiedziałam.- Co cię powstrzymuje?- zaczęłam się bliżej do niego przysuwać, pragnąc poczuć jego dotyk jeszcze jeden raz.
Spuścił wzrok w dół, unikając ze mną kontaktu.
-Zrób to.- powtórzyłam. Przesunęłam ramię w pole jego widzenia i odsunęłam w dół tkaninę swetra.- To tylko małe ugryzienie.- droczyłam się, pocierając skórę na mojej tętnicy.
-Nie mogę!- wybuchł.- Powiedziałem, że cię nie skrzywdzę!- jego oczy nie unikały moich, ale teraz twarz chłopaka była pogrążona w furii. Musiałam to przyznać- wyglądał niesamowicie gorąco, kiedy był wściekły.- Mówiłem, że nie musisz się bać.
-To nie będzie bolało, nie boję się.- bawiłam się brzegiem jego koszulki Ramones.
Odsunął moją rękę.- Będzie, dobrze wiesz, że będzie.
Uśmiechając się, przysunęłam się jeszcze bliżej niego, nasze klatki piersiowe się dotykały.- Ugryź mnie.
-Nie!- położył ręce na moich ramionach i odsunął mnie od siebie.- Nie mogę.- powiedział przez zaciśnięte zęby. Przebiegł dłońmi przez kręcone włosy, gapiąc się na mnie.
-Proszę.- powiedziałam uwodzicielsko.
-Bailey, musisz patrzeć gdzie indziej, nie mogę dłużej wytrzymać.- domagał się.
-Nie chcę.
-Odwróć wzrok.- mruknął przez zęby, z oczywistym gniewem na twarzy.
Również poczułam jego złość i warknęłam na niego.- Nie chcę do cholery patrzeć gdzie indziej!
Burknął nisko, a ja rzuciłam w niego pochmurnym spojrzeniem. Kątem oka zobaczyłam go zrzucającego ramę z obrazem ze ściany, nie mogłam uchwycić wszystkiego, co się działo- została rzucona przez korytarz w mgnieniu oka. Rozbił nią duże okno na końcu hallu, i odwróciłam się w kierunku nagłego hałasu upadku.
Usłyszałam Harry'ego wzdychającego z ulgą, zanim nie pokradł się bliżej mnie.
-Co robisz?- zapytałam go, nagle zaniepokojona sytuacją.
-Nadal mogę skorzystać z tej oferty?- zapytał mnie, przeciągając palcem po mojej szczęce.
-J... jaką ofertę?- grałam idiotkę, odwlekając ból. Nie wiem, co sobie wcześniej myślałam. Frustracja seksualna dawała mi się we znaki, byłam po prostu głupia. Oczywiście, że nie chciałam, żeby mnie ugryzł! Z jakiegoś powodu po prostu go chciałam.
-No wiesz, tą, w której gryzę swoją szyję...- umieścił głowę w zagłębieniu mojej szyi.
-Ta oferta została wycofana.- odsunęłam jego głowę i posłałam mu słaby uśmiech.
-Teraz?- uśmiechnął się.
Zagryzłam wargę i skinęłam głową.- Wybacz, była jednorazowa.
Zachichotał, czerwień powoli odpływała z jego oczu.- Okej.- szeroki uśmiech rozciągnął się na jego twarzy.- To dobrze.
-O co chodzi, Harry?- zapytałam, zaniepokojona. Wyglądał na zmartwionego.
-Nie sądzę, żebym potrafił to kontrolować.- potrząsnął głową, zły na samego siebie.- Obiecałem że cię nie skrzywdzę, i o mało nie złamałem tej obietnicy.
-Dlaczego? Byłam tutaj, mogłeś mieć mnie w chwili.
Spojrzał na mnie, zanim nie odpowiedział.- Bo te dwa razy, kiedy piłem twoją krew, słyszałem twój krzyk... Poczułem się silny. I wtedy, gdy tak bardzo się nas bałaś... Znowu, to sprawiło, że  czułem się silny.- Spojrzał na mnie w dół.- Ale teraz, widząc to... co się właśnie stało, zrozumiałem... Nie sądzę, żebym miał serce do ciągłego ranienia cię.
__________________________________________
przepraszam za błędy umieram pa

3 komentarze:

  1. Nie umieraj nam tu, bo kto wtedy będzie pisał te świetne rozdziały
    Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  2. właśnie popieram Carrie. świetny czekam na next :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super tłumaczenie ♥ Dziękuję za to *-* ... nie umieraj potrzebuje twoich blogów xd Proszę. .. xd
    +weny xx.

    OdpowiedzUsuń