piątek, 7 marca 2014

004: Dlaczego nie mogę odejść?

Bailey's POV

Zaczęłam drżeć, kiedy się do mnie zbliżał.- Dlaczego mnie tu trzymacie? Dlaczego mnie nie zabiliście? Czemu nie mogę wyjść?- wstałam, a moje nogi wściekle się trzęsły.
-Nie zabijam, po prostu się żywię.- powiedział, wzruszając ramionami, jakby to było nic takiego. 
-Żywisz się, a teraz pozwól mi iść!- krzyknęłam.
-Widzisz, nie mogę tego zrobić.- skrzyżował ręce na piersi.- Chłopacy i ja zdecydowaliśmy, że zatrzymamy cię tu na trochę. Chcemy się zaprzyjaźnić. I właściwie nie do końca ci ufamy, nie możemy pozwolić żebyś poszła na policję.- wyjaśnił prosto.
Spojrzałam na niego z nienawiścią widoczną w moich oczach.- Pozwól mi iść do domu!- zażądałam. Trzymał oczy skupione na mnie. Patrzyły głęboko we mnie, powodując motylki w brzuchu.
Przerwał kontakt wzrokowy, patrząc na podłogę i chichocząc.- Nie mogę, przepraszam, kochanie.- błysnął mi uśmiechem i skierował się do drzwi. Chciałam zerwać jego cholerny, piękny uśmiech z twarz. Opuścił pokój, zamykając za sobą drzwi.
Rzuciłam się do bariery pomiędzy nami, uderzając, wrzeszcząc i kopiąc.- Harry! Wypuść mnie!- krzyczałam, ile sił w płucach. Jeśli będę wciąż to robić, wkrótce ktoś się zdenerwuje i wróci.- Harry! Harry! Harry! Harry!

-Czego do cholery chcesz?- otworzył drzwi i pojawił się przede mną, zerkając przez szparę, którą utworzył. 
-Chcę stąd wyjść! Jeśli nie możesz puścić mnie do domu, pozwól mi chociaż się stąd wydostać!- obdarzyłam go spojrzeniem szczeniaczka.
-To działa tylko na Nialla. Niezła próba, Bailey.- uśmiechnął się. 
Nagle twarz Harry'ego zniknęła z mojego pola widzenia, po czym nastąpił głośny łomot, a chłopak został zastąpiony przez bruneta, Liama.- Oczywiście, że możesz wyjść, Bailey.- powiedział. 
-Tak!- zaszczebiotałam. 
-Kurwa, Liam, to boli!- Harry leżał na podłodze wyginając plecy w łuk i zamykając z bólu oczy. Liam zachichotał.- Masz za niewypuszczanie jej stąd, nie możesz mieć tej ślicznotki tylko dla siebie!- dokuczał mu. Poprowadził mnie w dół drewnianych, spiralnych schodów. Patrzyłam na ściany, renesansowe dzieła sztuki wszędzie wisiały.
-Kurwa!
Odwróciłam się akurat, żeby zobaczyć Liama i Harry'ego spadających w dół schodów.- Cholera!- przyspieszyłam i popędziłam w dół. 
Rozluźniłam się, kiedy ich zobaczyłam- nabijających się z siebie i popychających. 
-Co do cholery jest z wami nie tak?- krzyknęłam. 
-Wampirom krzywda nie staje się tak łatwo, księżniczko.- Niall wszedł do pokoju, z Zaynem i Louis'm za sobą. 
-Moment, Liam też jest wampirem?- zmierzyłam chłopaka wzrokiem. 
-My wszyscy jesteśmy.- zaśmiał się Louis. 
Oni wszyscy? Byłam w domu pełnym wampirów? O, Boże, zabierzcie mnie stąd!- Łzy wypełniły moje oczy, uciekłam w stronę drzwi. 
Harry stanął przed nimi w mgnieniu oka.- Przesuń się, pozwól mi wyjść, proszę!- moje kolana się załamały i upadłam.- Nie chcę umrzeć!
Współczucie zabłysnęło w oczach Harry'ego, ukląkł obok i podniósł mnie. Odepchnęłam go- nie chciałam tego potwora trzymającego mnie, nie chciałam żadnego z nich, byli złymi krwiopijcami. Nienawidziłam ich wszystkich. Dopuściłam się raz do myślenia, że nie byli tacy źli, ale się myliłam. Oni nie chcą się "zaprzyjaźnić", chcą zrobić ze mnie torebkę krwi.- Pozwól mi iść! Odsuń się, puść mnie!- kopałam go i biłam, wymachiwałam nogami, robiłam wszystko, co mogło mi pomóc uciec od wyroku śmierci, którym był. 
-Shh, nie skrzywdzimy cię, obiecaliśmy.- wyszeptał mi na ucho.
-Wypuść mnie...- uderzyłam pięścią w jego pierś i próbowałam się wywinąć z jego uścisku.- Błagam...- prosiłam jeszcze raz, zanim się poddałam. Wiedziałam, że powinnam go odpychać, ale nie mogłam... Nie mogłam dłużej. 
Nagłe trzepotanie w moim brzuchu rozproszyło mnie i pochyliłam się w jego stronę. Ręce oplecione wokół mnie dodały mi otuchy... Prawie dobrze. 
Harry ułożył mnie na kanapie w ich salonie, a reszta chłopaków, cóż, wampirów, otoczyła mnie. 
-Wszystko w porządku?- zapytał Zayn. 
Skinęłam słabo głową, choć sama nie byłam tego pewna. Teraz, kiedy opuściłam uścisk Harry'ego, zrobiło się zimniej.- Wciąż chciałabym wyjść.- bąknęłam, unikając kontaktu wzrokowego z nimi. 
Zayn zachichotał i umieścił rękę na moim ramieniu, pocierając je. Wzdrygnęłam się od jego dotyku i zabrał dłoń. 
-Możemy już iść? To nie będzie trwało długo, obiecuję.- Liam zapytał Harry'ego. Skanowłam jego twarz. Pojawiły się małe zmiany w wyglądzie bruneta. Skóra stawała się bledsza, a brązowe oczy powoli przechodziły w czerwień, kolor rdzawego brązu. O Boże. 
-Iść? Gdzie idziecie?- zapytałam. 
-Na kolację, Harry zostanie z tobą.- Louis mrugnął do mnie, kiedy on i reszta zakładali swoje płaszcze. 
-Bawcie się dobrze.- Niall się do nas uśmiechnął. 

__________________________________________
Przepraszam za spóźnienie, w szpitalu byłam :D

2 komentarze:

  1. Świetny :) juz nie mogę się doczekać co będzie dalej ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg, świetny! Musze przyznać, że czekam tygodniami, aż przetłumaczysz kolejne rozdziały, ale warto. Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń