piątek, 30 maja 2014

010: Pozwól sobie czuć, co czujesz.

Rozdział jest dziwnie długi, bo dodałam tu kawałek z poprzedniego. Jest jakby scena dla dorosłych, więc, ekhem, osoby poniżej 18 roku życia są proszone o ominięcie. Czytacie na własną odpowiedzialność! Chociaż wiem, że i tak tego nie zrobicie. Enjoy :)
___________________________________________________________
Harry obniżył swój wzrok, trzymając usta milimetry od moich.- Pragnę cię, Bailey.- jego niski głos odbił się echem w mojej głowie.
Kolana mi zmiękły, gdy usłyszałam jego słowa. Spojrzałam w jego oczy, nie mógł wykorzystywać na mnie swoich umiejętności, jgo oczy wciąż były zielone!
Próbowałam unikać kontaktu wzrokowego, podniecał mnie. Jego seksowny uśmiech, niski głos i brytyjski akcent. Jak mogłam czuć wobec niego taką nienawiść, a jednocześnie być tak zachwycona?
-Patrz na mnie.- rozkazał.
Nieśmiało spojrzałam w jego oczy, były ciemne i zasnute pożądaniem.
-Pocałuj mnie, Bailey.- przysunął się bliżej.- Pocauj mnie, teraz.- jego głos był zdenerwowany, i... bardzo, bardzo pociągający.
Z wahaniem przycisnęłam swoje usta do jego. On automatycznie oddał pocałunek, wkładając w niego pasję i żądzę.
Język chłopaka wcisnął się pomiędzy moje wargi. Tak bardzo, jak szorstki ten pocałunek był, wciąż czułam motylki w brzuchu.
Przesunął usta na moją szczękę.- Skacz.- wyszeptał cicho.
Nie zrobiłam niczego, moje nogi wciąż utrzymywały się w tym samym miejscu na podłodze.
Nasze oczy się spotkały. Szczerze... przerażały mnie. Były takie wściekłe, i... i...
Jego kolano wcisnęło się pomiędzy moje nogi, uderzając mnie w krocze i sprawiając, że jęknęłam. Moje palce zwisały ponad ziemią. Harry naprawdę wiedział, co robił. Dał mi wybór. Mogłam pozostać w tej pozycji, z kolanem pomiędzy moimi udami...
Lub mogłam owinąć swoje nogi wokół jego ciała i uśmierzyć ból.
Poniosłam nogi i objęłam nimi jego tors.
Harry uśmiechnął się i kontynuował całowanie mojej szyi.- Dobry wybór.- wyszeptał. Ręce wampira przesunęły się w dół, na moje biodra, które delikatnie masował. Nikt wcześniej nigdy nie robił mi czegoś takiego. Pokochałam to, było takie gorące.
W tym momencie nie dbałam o konsekwencje, złapałam za jego kark i przyciągnęłam bliżej siebie, sprawiając, że nasze usta ponownie się spotkały.

~

-Harry Stylesie, zejdź do cholery na dół! I lepiej miej ze sobą tą pieprzoną dziewczynę, zniszczyła moje firanki i nie jestem szczęśliwy z tego powodu!- zdenerwowany głos Louis'ego rozbrzmiał w małym domu.
Przerwałam pocałunek i schowałam głowę w ramieniu Harry'ego, przygryzając je w próbie powstrzymania śmiechu.- On je kupił?
Chłopak zachichotał i postawił mnie na nogi.- Tak, odwiedził siedem różnych sklepów żeby je znaleźć.- wywrócił oczami.
Wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem.- Siedem różnych sklepów?- wykrztusiłam przez śmiech.
Przerwał nam wściekły Louis, przepychający się przez drzwi.- Słyszę was!- jęknął.- Jak wy byście się czuli, gdyby ktoś zniszczył wasze firanki?
Reszta chłopców wsunęła swoje głowy za drzwi, a ich widok przypomniał mi, że muszę uciec. Przybrałam na twarz fałszywy uśmiech i robiłam małe kroki w stronę okna.
-Hej, um, co wy tu robiliście?- zapytał Niall, unosząc brew.
Gapiłam się na niego, a on tylko się uśmiechnął.- Nic.- odparłam surowo.
-Założę się, że się obściskiwali!- obwieścił Zayn.
Pozostali śmiali się razem z nim, ale Harry'ego oblał róż na policzkach.
Nastrój w pomieszczeniu był bardzo wesoły, a ja musiałam to naprawić.- Nie, Harry po prostu rzucał zboczone komentarze i się do mnie przyciskał.- przepychałam się dalej i dalej w stronę drzwi.
Ich usta po kolei się rozchylały, kiedy odwróciłam się i mogłam prawie poczuć oczy Harry'ego wysyłające w moją stronę płonące strzały.
-Gapienie się na mnie w niczym nie pomoże, Harry. Chyba że to jedna z twoich głupich wampirzych sztuczek?- pochyliłam głowę i oparłam ją o futrynę.
Zayn, Liam, Louis i Niall oniemieli, ale Harry był wściekły.
-Wiesz, że to nie tak było, Bailey.- ściskał i rozluźniał swoje pięści.
Położyłam palec na podbródku, i udawałam zdezorientowaną.- Cóż, tak to pamiętam.
W jednej sekundzie, Harry pojawił się przede mną, a Zayn i Liam go przytrzymywali.
-Ty mała suko!- splunął.
Miałam przewagę ze względu na obecność wampirów i kontynuowałam.- Co robisz, Harry? Mam tu swoich osobistych ochroniarzy, którzy cię trzymają.- uśmiechnęłam się i oparłam plecy o ścianę.
Jego zielone oczy zniknęły, zmieniając się w te ciemne, złe i czerwone. Skóra chłopaka zbladła, a kły wysunęły się na dolną wargę.
-Jest w wampirzym trybie, chłopaki, pomóżcie!- wykrztusił Zayn.
Mój żołądek zaczął się ściskać, ale stałam na miejscu z tą samą pewną siebie miną.
Niall i Louis również złapali za jego ramiona. Miałam szanse na ucieczkę, wszyscy się teraz nawzajem przytrzymywali, a uspokojenie Harry'ego mogło zająć chwilę. Moje oczy powędrowały do schodów, to tam, słodka, słodka wolność.
-Nawet nie myśl o uciekaniu!- Liam warknął.- Możemy cię wyczuć w całym mieście.
-A co jeśli wyjadę?- odgryzłam się.
Harry ryknął i zaczął szarpać się bardziej, próbując uwolnić się z ich uścisku. Cofnęłam się i ponownie uderzyłam plecami w ścianę. Wyglądało na to, że on zawsze miał nade mną kontrolę.
-Kiedy zaczniesz uciekać, puścimy Harry'ego i on cię złapie.- wysapał Zayn.
-Nie zabiłby mnie, obiecał!- odpowiedziałam.
Oczy chłopaka robiły się ciemniejsze, jeśli to w ogóle było możliwe.- Nie zawaham się!- syknął przez zaciśnięte zęby.
-Cholera! Jest silny, chłopaki, trzymajcie mocniej!- instruował Louis.
Zaczęłam panikować. Przycisnęłam się bardziej do powierzchni ściany i mocno zacisnęłam oczy.
-Czy Bailey się boi?- jego diaboliczny, niski głoś wypełnił pokój. Mogłam poczuć jego oddech na swojej twarzy, ten zapach mięty, właśnie ten, kiedy go całowałam.
-Bailey, mów do niego, uspokój go!- mówił Niall.
Zaśmiałam się i przewróciłam oczami.- Nie.
-Proszę, dłużej go nie utrzymamy!- błagał Zayn.
Patrzyłam na ich proszące oczy, a potem w te szaleńcze Harry'ego. Wzięłam głęboki oddech, zanim nie pochyliłam się i wyszeptałam do niego.- Harry, uspokój się.
Warknął i rwał się mocniej, próbując się do mnie dostać.
-Harry, proszę, przepraszam. Po prostu... uspokój się.- z wahaniem położyłam ręce na jego ramionach.- Zrelaksuj się, jego okej, spokojnie...- uspokajałam go.- Shhh.- wzięłam kolejny krok do przodu i przycisnęłam kciuk do jego policzka.
-Ostrożnie, Bailey.- Louis mnie ostrzegł, ale zatrzymałam się w tej samej pozycji.
-To ja, Harry.- uśmiechnęłam się promiennie, co sprawiło, że jego kły znów się pojawiły.
-Powiedziałeś, że nie zrobisz mi krzywdy.
To zdawało się przykuć jego uwagę, bo jego oczy w momencie pojaśniały, a ciało zabrało koloru. Wzrok chłopaka powędrował ze mnie na uścisk ośmiu rąk, którymi był przytrzymywany.
Odetchnęłam z ulgą i ścisnęłam grzbiet nosa.- Było blisko.- zachichotałam.
-Zayn, zabierz ją na chwilę na dół.
Ręka owinęła się wokół mojej talii, więc poszłam za ciemnowłosym chłopakiem do salonu.
Opadłam na kanapę, a Zayn powtórzył moją czynność.
Siedzieliśmy w ciszy przez kilka minut, zanim nie przemówił cicho.- Nigdy nie widziałem, żeby ktoś to zrobił, uspokoił go w tej sposób.
Spojrzałam na niego.- Inni nie są tak wyjątkowi jak ja.
-Nie, mówię poważnie. W ten sposób Harry zabił tamtą dziewczynę. Stało się dokładnie to samo. Byli ze sobą na chwilę, a ona go wkurzyła. Stracił kontrolę, a my nie potrafiliśmy go utrzymać. Próbowała go uspokoić, mówiła, że przeprasza. Ale on się wyrwał i zabił ją w gniewie. Po tym nie wychodził ze swojego pokoju przez dwa miesiące, w końcu wyważyliśmy jego drzwi i znaleźliśmy go na łóżku, konał z głodu.
Ściągnęłam brwi.- Zabiłby mnie.- urwałam na końcu.
-Nie, nie sądzę.- Zayn przysiadł.- Zachowuje się inaczej kiedy jest przy tobie, nie widzisz tego Harry'ego, którego widzimy my.
-A kim jest ten Harry?- oparłam swój podbródek na ręce. Dokąd z tym zmierzał?
-Jest miłym gościem, uroczym, miłym, opiekuńczym... Cóż, chce nim być.- dodał.
-Dlaczego nie jest taki przy mnie?- zapytałam.
-On myśli, że go nienawidzisz. Ale ja wiem, że cię lubi.
-Zayn, nie bądź idiotą, on mnie nienawidzi!- posłałam mu spojrzenie zatytułowane "żartujesz ze mnie?".
-Nie, to nieprawda.- spojrzał prosto w moje oczy.- I wiem, że ty tym bardziej go nie nienawidzisz.
Prychnęłam i przewróciłam oczami.- Zamknij się, szczerze go nienawidzę!- zacisnęłam szczękę, Zayn mnie wkurzał.
-Nie okłamuj się! Raz, jeden raz, pozwól sobie czuć to, co czujesz!- po wypowiedzeniu tych słów wstał i zaczął wspinać się na schodu.
Spojrzałam na swoje stopy.
Co czułam?

5 komentarzy:

  1. Mój Boże, to jest takie ekscytujące. Nie mogłam wprost doczekać się tego rozdziału. Wiesz, tak jak jak wampir potrzebuje krwi, tak ja potrzebuje każdego rozdziału, nie żartuje, poważnie. Dziękuje Ci że tłumaczysz, chyba nigdy nie przestanę Ci dziękować, sama nie dałabym rady a dzięki tobie oprócz tego że w pełni rozumiem rozdział to i w dodatku uczę się angielskiego. Czekam z niecierpliwością na 11 :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział Bailey musi poważnie pomyśleć o Harry'm mam nadzieję, że będą razem ale nie chcę żaby chłopcy byli chamscy dla Bailey oczywiście oprucz Hazz on to nawet musi bo to wiesz tak nakręca! I proszę dodaj rozdział do opowiadania "Dziewczyna W Lustrze'

    OdpowiedzUsuń