środa, 16 lipca 2014

015: To jest twoja zemsta?

Zamknęłam za sobą drzwi i opadłam na łóżko. Ukryłam twarz w dłoniach i zaczęłam się śmiać. Po prostu się śmiałam. Prawdopodobnie wyglądałam jak niedorozwinięta, ale nie obchodziło mnie to. Byłam szczęśliwa i dumna z samej siebie.
Właśnie postawiłam się Harry'emu, i cholera, to było dobre uczucie.
Jego mina była bezcenna, szczególnie kiedy zapowiedziałam mu, że się zemszczę. Wyglądał na prawie przestraszonego!
Poza tym, nie kłamałam. Miałam zamiar się zemścić.
Nie było szans na to, że odpuszczę to Harry'emu. Jest absolutnie uroczy w jednej chwili, a w następnej zachowuje się jak ostatni kretyn! I on uważa, że to ja jestem bipolarna? Ha, nie. Musi się nad sobą poważnie zastanowić.
A ja chciałam mu w tym pomóc.
Uśmiechnęłam się i wstałam, obejrzałam całe swoje ciało w dużym lustrze. Przyjrzałam się każdemy kawałkowi swojej opalonej skóry.
Ludzie zawsze mówili mi, że jestem ładna, ale nigdy im nie wierzyłam... Byłam zwyczajna. Miałam przeciętny kolor skóry, która opalała się tylko trochę. Przeciętne włosy, brązowe z blond końcówkami. Przeciętne usta, różowe i pulchne. Przeciętne oczy, jasnoniebieskie, prawie szare.
Zachichotałam i potrząsnęłam głową. Wydawało mi się, że chłopcy zawsze oglądali mnie prawie w samej bieliźnie. Kiedy z nimi byłam, czułam się jakoś półnago.
Ponownie odwróciłam sie do stolika i włączyłam radio. Z jakiegoś powodu lubiłam przygotowywać się przy muzyce. Tym razem "We found love" Rihanny leciało. Podeszłam do drzwi i je zamknęłam, tym razem Harry nie będzie mógł tu wejść.
Wsunęłam na siebie parę ciemnych, spranych dżinsów i luźny T-shirt Coca-Coli. Założyłam kilka różowych bransoletek na rękę i wpuściłam koszulkę w spodnie.
Po nałożeniu niewielkiej ilości makijażu wyłączyłam radio, a drzwi zaskrzypiały, kiedy je otwierałam.
-Hej, chłopcy.- posłałam im uśmiech, kiedy przeszłam obok, kierując się do kuchni.
Otworzyłam lodówkę i nalałam sobie wody do szklanki.
To był świetny moment na zemstę, powiedziałam do siebie.
Nie chciałam, żeby była prosta. Chciałam, żeby była okropna, łamiąca serca, naprawdę straszna.
Oparłam się o ladę i odłożyłam wodę.
Przejechałam ręką po dwóch małych dziurkach na szyi. To przypominało mi o tym, jakim wstrętnym potworem był Harry i musiałam sobie wmówić, że chłopak którego polubiłam był tylko złudzeniem. Musiałam uwierzyć w to, że on nie istniał, a to wszystko było grą.
Mój umysł skupił się na rzeczach, które chciałam zrobić w sprawie zemsty, okropnej, łamiącej serca i naprawdę strasznej.
Nie dbałam o to, czy dotknie to reszty, pragnęłam jedynie złamać Harry'ego.
Nagle pomysł zakiełkował w mojej głowie.
Uśmiechnęłam się wrednie.- Oh, Harry. To idzie po ciebie.

____________________________________

Dałam im dłużej pospać. Była 10:30 rano, a ja opracowywałam swój plan. Czas na zemstę!
Zabrałam wszystkie potrzebne rzeczy z komody, prostownicę, paczkę gum, ostry sos, patyczki do uszu, bitą śmietanę, piórko i cztery słomki.
Powoli podeszłam do Liama. Jego oczy były zamknięte, ciemne rzęsy opadały na policzki. Delikatnie rozwiązałam sznurowadło jego Conversów. Po zdjęciu jednego włożyłam trzy gumy do ust i przeżułam je. Zachichotałam i wkleiłam mu gumę do buta i z powrotem umieściłam na jego nodze. Podczas moich działań cały czas spał! Byłam zaskoczona.
Następnie podeszłam do Nialla, rozłożył się na moim ulubionym miejscu, ze stopami zwisającymi na krawędzi i głową w dziwnej pozycji na poduszce. Jego usta były otwarte, tak jak myślałam. Przygryzłam wargę, zanurzając patyczek w ostrym sosie i rozsmarowując go na jego ustach.
Idąc do Louisa ścisnęłam słomki w ręce. Wsunęłam je w jego nos i uszy. To było zabawne, zwłaszcza że były jaskrawo różowe! Louis z nich wszystkich spał najbardziej rozwalony. Jego ręce i nogi zajmowały mnóstwo miejsca, były na Zaynie i Harrym. On też chrapał, dość głośno. Zachichotałam cicho i kontynuowałam swój spacer.
Następny był Zayn, miał palce w górze, za głową. Próbowałam być tak dyskretna jak mogłam, kiedy wycisnęłam bitą śmietanę na jego rękę. Zagryzłam wargę, obserwując jego twarz. Był piękny, niełatwo było mi to przyznać, ale to prawda.
Uśmiechając się, wstałam. To będzie zabawne.
Podniosłam już ciepłą prostownicę, kiedy zbliżyłam się do Harry'ego. Złapałam jeden z jego cennych loków i przeciągnęłam po nim narzędziem.
Kiedy spojrzałam na efekt końcowy, nie mogłam powstrzymać śmiechu.
To naprawdę było śmieszne, a ja nie mogłam się doczekać ich reakcji.
Wzięłam swój telefon z komody i zaczęłam filmik.- Czas obudzić Zayna!- podeszłam do niego i połaskotałam jego nos piórkiem.
Ręka chłopaka poruszyła się do twarzy, na której rozmazał sobie bitą śmietanę. Wrzasnął, a jego ciało nagle podskoczyło.
Trzymałam swój brzuch w napadzie śmiechu.
W kilka sekund każdy z nich się obudził.
Louis miał nieczytelną minę, kiedy wyjmował słomki z nosa i uszu. Niall sapał i wystawiał język, mrucząc coś, co brzmiało jak "woda". Zayn próbował pozbyć się kremu z twarzy, a Liam ze zdegustowanym spojrzeniem patrzył na swój but. Ciągle powtarzał "co tam jest?".
Ale Harry... robił to samo, co ja. Śmiał się.
-Nie śmiałabym się tak, Styles.- powiedziałam.
Natychmiastowo przestał. Wtedy reszta zaczęła rechotać, aż prawie pospadali ze swoich siedzeń.
Mina Harry'ego przeszła z kamiennej do przerażonej, kiedy podniósł rękę do włosów.
-Ugh! Wyprostowałaś je?- jęknął.
Wytarłam łzy z oczy i odpowiedziałam.- Yeah, wyprostowałam.
Wyglądał, jakby miał się rozpłakać! To było genialne!
Śmiech na chwilę ustał i sama się uśmiechnęłam.- Zemsta jest słodka.
Liam wstał z kanapy i podszedł do mnie, tak jak reszta.- To była twoja zemsta?- zapytał, zszokowany.
Udałam zastanowienie i pokiwałam głową.- Tak.
Wymienili spojrzenia, a ja prawie pękłam.
-Oh, um, masz nas!- powiedział Niall.
Udałam dumny uśmiech i zatrzepotałam rzęsami.- Tak!
Harry i Louis cicho się ze mnie śmiali, a Zayn wstrzymywał wybuch śmiechu.
Wiedziałam, co sobie myśleli.
Spodziewali się czegoś gorszego, o wiele gorszego.
I...
Nie wiedzieli...
Że to dostaną.
Nie odpuszczę im tak łatwo! To była moja fałszywa zemsta, prawdziwa dopiero nadchodziła.
Miałam zamiar sprawić, że Harry się we mnie zakocha... A wtedy, roztrzaskać jego zimne serce jak lód.
Jak mówiłam, okropna, łamiąca serca, naprawdę straszna.

3 komentarze:

  1. Świetny rozdział, taki pozytywny z nutką szaleństwa, bardzo mi się podoba. Aczkolwiek zachowanie bohaterki jest ciut dziecinne, ale mam nadzieje że to tylko pozory ;). Pozdrawiam & powodzenia w dalszym tłumaczeniu.

    OdpowiedzUsuń
  2. genialne :) Jestem ciekawa co zrobi Bailey. Czekam na następny rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  3. ciekawe czy da radę fajnie by było tylko mam nadzieję, że zrobi to a dopiero później ze sobą będą :)

    OdpowiedzUsuń